Z ogromną satysfakcją informujemy, że nasza szkolna Reprezentacja wywalczyła Mistrzostwo Szkół Niepublicznych w Piłce Nożnej!
Chłopcy w składzie: Maks Palarczyk, Boguś Opławski, Filip Bukowski, Rysiek Żmija, Antek Kucharski, Łukasz Furmanek, Kamil Solecki, Wiktor Ziółko, Piotrek Kula i Tomek Zatorski w środę 11.05.2016 wygrali turniej w Skotnikach.
Jak co roku wylosowaliśmy do grupy SSP1, SS3 oraz SSP5 oraz PSP2.
Zaczeliśmy świetnie gromiąc młody zespół Klinów aż 8:1! To nas widocznie zbyt uśpiło bo w kolejnym łatwo ulegliśmy SSP3 0:3!
W cudem zremisowanym 2:2 meczu z SSP5, Max strzelił gola w ostatniej minucie prawie z połowy boiska. Wydawało się, że z 4 punktami na koncie znowu nie wyjdziemy z grupy…. I wtedy chłopcy dali z siebie absolutnie wszystko, z ogromną ambicją walczyli o każda piłkę i o każdy metr boiska i w meczu decydującym pokonali 3:1 PSP2! Obie drużyny miały po 7 punktów ale liczył się mecz bezpośredni.
Byliśmy w półfinale, wprawdzie z drugiego miejsca w grupie, ale w półfinale!
Przeciwnikiem był mocny Salwator, który wygrał drugą grupę. Mecz mogliśmy wygrać 3:0 w pierwszej połowie, ale nie strzeliliśmy wszystkich 100% sytuacji i ostatecznie, po nerwach wygraliśmy 2:1!
Finał był przed nami! Po raz drugi w historii mieliśmy zagrać o złoto!
Chłopcy lecieli z nóg ze zmęczenia, łapały ich skurcze ale mieli ten błysk w oku, uwierzyli że mogą wygrać z każdym! Nasz para pomocników /Maks, Kamil/ miała w nogach już ze 4-5 wybieganych kilometrów, bo harowała w obronie i ataku bez zmiany od drugiego meczu, Antek miał zdarte oba kolana a Rysiek – stłuczony bok. Łukasz, purpurowy ze zmęczenia (nawet nie chciał słyszeć o zmianie), biegł do każdej piłki z autu a potem zawsze wracał na pozycję z tyłu gotów włączyć się do akcji. Od meczu z PSP2 wykonywali wszystkie założenia, grali jak zgrany kolektyw, walczyli o każdą piłkę i widzieli, że przynosi to rezultaty.
Przeciw nam zagrał zespół SSP4, który chciał wygrać turniej po raz trzeci z rzędu, ale my chcieliśmy zrobić to po raz drugi po 8 latach.
Mecz był niesłychanie zacięty, obie drużyny grały z pasją i mocno się broniły. W 4 minucie Maks przedarł się w pole karne i posłał trudne dośrodkowanie wzdłuż linii końcowej. Bramkarz nie wyszedł a Boguś nie zastanawiając się, skoczył na piłkę biodrami i wpadli razem z impetem do bramki! Było 1:0 dla nas!
Kolejne minuty to huraganowe ataki przeciwnika i nasza dobra, skuteczna obrona. Mieliśmy jeszcze jedną dobrą sytuacją, ale wynik się nie zmienił. W 3 minucie drugiej połowy poobijany i faulowany stale Maks musiał zejść! Straciliśmy swojego lidera, ale kolejne minuty musieliśmy przetrzymać. Duża w tym zasługa Ryśka, który odbił na bramce co najmniej 4-5 kąśliwych strzałów. Mecz stracił na widowisku ale zyskał na emocjach: przez 4 kolejne minuty broniliśmy bramki jak Kmicic Częstochowy!
Dotrwaliśmy i „dowieźli” wynik do końca!
Puchar był nasz, widok rozradowanych chłopców na długo zapamiętam.
Stworzyliśmy drużynę, która „od piekła do nieba” poszła po złoto! Tego się nie zapomina…
Autor informacji: Marcin Kubicki
Zdjęcia i pomoc mentalna: Pan Marcin Palarczyk