Angielska wersja strony

KOŁO TURYSTYCZNE ZIMĄ

Koło turystyczne w sezonie zimowym zaatakowało góry Gorce, za cel dobierając sobie Stare Wierchy. Była to niesamowita przygoda i walka z siłami natury, z których wszyscy wyszliśmy zwycięsko. Patrząc na mapę i proponowane orientacyjne czasy przejścia, trasa nie wydawała się trudna i czasochłonna, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Zmuszeni byliśmy pokonać śnieg, własne słabości oraz przezwyciężyć walkę z zimnem. Było to pierwsze nasze wyjście, kiedy temperatura zeszła poniżej zera. Słońce natomiast pojawiało się od czasu do czasu, ocieplając twarz i ładując nasze baterie. Pokonywaliśmy wydeptane szlaki turystyczne, ale śnieg spowalniał nasze przemieszczanie się. Każdy, kto kiedykolwiek przebywał zimową porą dłużej w górach wie, że biały puch potrafi wyciągnąć z człowieka więcej energii, niż woda. W takich przypadkach góry uczą nas pokory, a doświadczenie uczy, żeby rozważnie korzystać z dobrodziejstw natury, czego zawsze przestrzegamy i przypominamy podczas wspólnych wędrówek Koła Turystycznego.

Początek i koniec naszej trasy znaczyła okolica miejscowości Obidowa. Wyruszyliśmy niebieskim szklakiem w stronę Starych Wierchów. Biały puch zamazywał linię horyzontu, wszystko wydawało się dekoracją filmową, niczym z filmu fantasy. Energia nas rozpierała, chcieliśmy jak najszybciej dotrzeć do celu, czyli schroniska Stare Wierchy. Czasami udawało się nam dostać zadyszki, wtedy zarządzaliśmy postój, podczas którego posilaliśmy się.

Zima lubi dzieci najbardziej na świecie… ale po kilku godzinach wędrowania chcieliśmy polubić ciepło, które na szczęście przywitało nas we wnętrzu schroniska. W schronisku panował niejaki tłok, pojawienie się naszej grupy zagęściło atmosferę. Zastana senność i cisza została nieco zakłócona przez naszą grupę, zgodnie ze słowami „Z młodej piersi się wyrwało”.

Korzystając z dobrodziejstw kuchni oraz menu, mogliśmy zaspokoić głód. Znaleźliśmy czas na rozmowy, dzielenie się wrażeniami z pokonanej trasy, opowieści o innych górskich przygodach. Niektórzy z nas zatracili się w grze pt. „Fasolki”. Ludzie pojawiali się w schronisku i wychodzili ponownie na szklak, my nieco zasiedzieliśmy się rozleniwieni ciepłem. Ciężko było zostawić wspaniałą atmosferę schroniska, ale czas naglił i należało udać się w drogę powrotną.

Choć droga powrotna zielonym szlakiem była krótsza od pokonanej trasy z pierwszej części wędrówki, nie okazała się wcale łatwiejsza. Schodzenie w śniegu było bardzo wysiłkową czynnością, dlatego z wielką radością powitaliśmy zabudowania wsi Obidowa, które ukazały się nam po kilkudziesięciu minutach wędrowania.

Wracaliśmy tak, jak często bywało podczas naszych wędrówek – w stronę zachodzącego słońca ? Przed nami kolejne wyjścia w góry, tym razem już wiosenne! (cz)

 

Email
Facebook
Twitter